3,9K
Dzisiaj wyjątkowy dzień! Dokładnie rok minął od założenia bloga 🙂 Urodziny nie mogą się odbyć bez tortu, więc przygotowałam dla Was coś nietypowego… czekoladowy tort z naleśników. Rzecz jest banalnie prosta- smażycie naleśniki, po czym przekładacie je pysznym, czekoladowym kremem tworząc torcik. Wierzch polewacie polewą i dekorujecie czekoladą, wafelkami itp. Po przekrojeniu tort przypomina trochę Ciasto Marlenkę, gdyż tak jak ona ma mnóstwo warstw, które prezentują się znakomicie! To, jak wysoki będzie Wasz torcik, zależy od wielkości patelni, na które będziecie smażyć naleśniki. Ja smażyłam na patelni o średnicy 20 cm, z której wyszło mi 15 naleśników.
Oprócz przepisu przygotowałam dzisiaj również małe podsumowanie roku z Nastoletnimi. Jak to się wszystko zaczęło, co działo się przez ten cały rok, masa wspomnień, podziękowań, plany na przyszłość i wiele innych… wszystko to znajdziecie pod przepisem. Zapraszam do lektury i zachęcam do podzielenia się w komentarzu jakimś wspomnienia z tego roku. Może przepis, który utkwił Wam w pamięci, lub jakiś wpis, zdjęcie lub wydarzenie z Nastoletnich?
Składniki: (na tort o średnicy ok. 20 cm)
Naleśniki:
3 jajka
1 łyżka cukru
1/2 łyżeczki soli
2 szkl zimnego mleka
1 szkl zimnej wody mineralnej
285 g mąki pszennej tortowej
1,5 łyżki oleju+ olej do smażenia
Krem czekoladowy:
100 g gorzkiej czekolady
100 g miękkiego masła
2 łyżki cukru pudru
1 kopiasta łyżka kakao
250 g śmietany kremówki 30%
100 g serka mascarpone
Polewa czekoladowa:
2 łyżki mleka
2 łyżki masła
2 łyżki cukru pudru
2 łyżki kakao
Dodatkowo:
kostki czekolady, pokrojone wafelki czekoladowe itp. do dekoracji
Przygotowanie:
Naleśniki: Jajka wbić do miski i ubijać ok. 5 min, aż będą jasne i puszyste. Następnie wsypać cukier, sól oraz wlać mleko, wodę i olej. Wszystko zmiksować przez około 1 minutkę. Na koniec do masy wsypać przesianą mąkę i krótko zmiksować. Na powierzchni masy powinny pojawić się bąbelki, a sama masa powinna mieć konsystencje gęstej śmietany. Tak przygotowane ciasto naleśnikowe włożyć do lodówki na 60 minut (można pozostawić na całą noc, a rano tylko usmażyć naleśniki).
Po tym czasie patelnię o średnicy ok. 20 cm (lub mniejszej, wtedy naleśników wyjdzie więcej i tort będzie wyższy) rozgrzać z niewielką ilością oleju. Ciasto wyjąć z lodówki i dobrze wymieszać (podczas chłodzenia może się rozwarstwić). Porcje wylewać na patelnie i przechylając ją we wszystkie strony dobrze rozprowadzić po całej jej powierzchni. Naleśniki smażyć z obu stron do zarumienienia. Patelnie natłuszczać co jakiś czas, by naleśniki się nie przypalały. Usmażone kłaść na duży talerz, jeden na drugim. Powinniśmy otrzymać mniej więcej 15 naleśników.
Krem czekoladowy: Czekoladę połamać, a następnie rozpuścić w kąpieli wodnej. Odstawić do przestudzenia.
Miękkie masło utrzeć do puszystości i jasności, dodając pod koniec cukier puder, kakao, ostudzoną czekoladę oraz serek mascarpone.
Śmietankę kremówkę ubić na sztywno. Wmieszać ją do kremu czekoladowego i krótko zmiksować do połączenia składników.
Polewa: Mleko i cukier puder umieścić w garnuszku. Podgrzewać do rozpuszczenia się cukru. Następnie dodać pokrojone w kostkę masło, dalej podgrzewać na małym ogniu, aż się rozpuści. Zdjąć garnuszek z ognia i wsypać przesiane kakao. Dobrze wymieszać i odstawić polewę do zgęstnienia.
Naleśniki układać na talerzu lub paterze przekładając je kremem czekoladowym. Wierzch naleśnikowego tortu polać gęstniejącą polewą czekoladową i udekorować kostkami czekolady i posiekanymi wafelkami czekoladowymi, np. Prince Polo. Tort można schłodzić w lodówce (łatwiej się będzie kroi) lub podawać od razu. Ja zrobiłam kilka fotek, pokroiłam i poczęstować rodzinkę 🙂 Smacznego!
Podsumowanie roku z Nastoletnimi
Zacznijmy od samiuśkiego początku, czyli jak to się wszystko tak naprawdę zaczęło…
W wieku przedszkolnym i skrawka podstawówki byłam raczej „asystentką” mamy, czasem babci. Lepienie pierogów, oblizywanie resztek kremu z łyżek, kulanie śląskich klusek i pochłanianie wszystkich pyszności to jedne z moich najczęstszych „obowiązków”. Tak było przez dobre kilka lat do momentu, gdy nie naszła mnie ochota zrobić coś całkowicie samemu, bez niczyjej pomocy.
No i się zaczęło: pierwsze ciasto z jabłkami z przepisu babci, małe kakaowe ciasteczka, które często przypalałam, wymyślne obiady o dziwnych połączeniach smakowych, w końcu pierwszy rosół, pierwsze kotlety z kurczaka, pierwsze zakalce i gumowate ciasta. Pierwszy tort o smaku Rafaello z okazji Dnia Taty, później kolejne torty (już bardziej apetyczne). I tak by można pisać i pisać…
Gdy zdałam sobie sprawę, że to, co robię, jest nawet smaczne, postanowiłam fotografować swoje wypieki. Co mi szkodzi! Tym samym rozpoczął się kolejny etap mojej kulinarnej przygody. Kolejna pasja- fotografia! Na początku zdjęcia rozmazane, kompletnie nieprzemyślane i co chyba najgorsze- robione często przy sztucznym świetle zwykłą komórką. Poniżej mały kolaż zdjęć z tamtego okresu. Teraz nie mogę na nie patrzeć… 😀
I tak przez jakieś 2-3 lata. Po upływie tych kilku lat miałam już masę zdjęć, które pomału nie mieściły się w komórce, a na komputerze też było ich już od groma. Wtedy naszła mnie myśl, by posunąć się o krok dalej i zacząć robić coś z taką ilością zdjęć. Zrodził się pomysł, by dzielić się swoimi zdjęciami oraz wypróbowanymi przepisami z innymi ludźmi.
I tak w styczniu 2015 r. założyłam konto na serwisie Gotujmy.pl, a kilka dni później również na Przyślij Przepis. Gazetki PP mam do dziś w swoim pokoju. Gdy byłam mała, mama często je kupowała i odkładała w jedno miejsce. Teraz wszystkie leżą na półce w moim pokoju. Często z nich korzystam, są świetną inspiracją!
I tak zaczęła się kolejna ciekawa przygoda, tym razem już w sieci. Posługiwałam się nickiem Akrobatka i tak też byłam kojarzona. Przez ponad rok do tych serwisów dodałam ponad 600 przepisów i trudno mi zliczyć ile zdjęć. Wtedy również zaczęłam oswajać się z komentarzami innych, ich pozytywnymi, jak i negatywnymi opiniami. Cały czas uczyłam się pisać przepisy (wbrew pozorom nie jest to taka prosta sprawa. Nie jest łatwo, przy pomocy słów, wyjaśnić innym, jak coś przygotować, upiec czy ugotować). Zaczęłam również robić coraz to lepsze zdjęcia. Aparat komórkowy zamieniłam na cyfrowy firmy KODAK. Zdjęcia wciąż nie były takie, jakie bym chciała, ale był duży postęp. A że był to cyfrowy aparat, to na początku robiłam zdjęcia z lampą błyskową i w dodatku na zdjęciach widniała data. Jak sobie teraz o tym pomyślę, robi mi się niedobrze 😀 Poniżej kilka zdjęć z tamtego okresu…
W tym okresie (miałam już jakieś 14 lat) otwarła się kolejna furtka, mianowicie pierwsze konkursy. Takim przełomowym i chyba pierwszym był konkurs zorganizowany na blogu Domowa Cookierenka Agi. Przygotowałam wówczas m.in. Podwójny sernik Oreo (przepis—>klik)
oraz Chatkę Baby Jagi (przepis—>klik)
I to właśnie zdjęcie serniczka spodobało się Pani Agnieszce najbardziej i zostało nagrodzone książką oraz cudną formą do pieczenia.
To był taki przełomowy konkurs, po którym z wielką chęcią brałam udział w innych, odnosząc czasem większe, czasem mniejsze powodzenia.
Co mi dają takie konkursy? Przede wszystkim wzbogacają o nowe książki, sprzęty AGD i inne wartościowe rzeczy, które pomagają w realizacji pasji 🙂 Więcej w zakładce Nagrody.
I tak zdobywając doświadczenie, wciąż dzieliłam się z innymi swoimi „wypocinami”, na które poświęcałam naprawdę dużo czasu. Już wtedy wiedziałam, że to jest właśnie to, czego cały czas szukałam, coś, co sprawia mi ogromną radość i daję mnóstwo satysfakcji. Jednak po pewnym czasie czynne udzielanie się w serwisach kulinarnych i udział w konkursie już mi nie wystarczało. Odnosiłam potrzebę zrobienia czegoś nowego, czegoś tylko i wyłącznie swojego, czegoś, nad czym będę miała pełną kontrolę. I tak naszła mnie myśl—> BLOG! A wraz z tą myślą ogrom wątpliwości, czy dam radę, czy to w ogóle wypali i czy ktoś będzie chciał czytać takiego bloga…?
Dokładnie rok temu (24 czerwca 2015 r.) założyłam moje własne NASTOLETNIE WYPIEKANIE. Miejsce, które miało być przesycone nastoletnią pasją, prowadzone całym serduchem 🙂
I TAK TO SIĘ WŁAŚNIE ZACZĘŁO!
Dzisiaj myślę, że to był idealny moment na założenie swojego bloga. Cieszę się, że podjęłam taką decyzję i ani w jednym procencie tego nie żałuję!
Małe i większe sukcesy i porażki, czyli co się działo przez ten cały rok- ROK Z NASTOLETNIMI WYPIEKAMI <3
Już na początku napiszę, że kilka dni po założeniu bloga zmieniłam swój cyfrowy aparat na lustrzankę firmy Sony mojej mamy, która po pewnym czasie mi ją podarowała (przynajmniej mam taką nadzieję). Jakość zdjęć znacznie się polepszyła, a ja w fotografię kulinarną wciągnęłam się tak jak w pieczenie! Czytałam, przeglądałam, pytałam i wciąż szukałam odpowiedzi i porad dotyczących fotografii. Tak jest zresztą do teraz 🙂 Do dziś uczę się i dążę do tego, by zdjęcia w pełni spełniały moje oczekiwania.
Gdy założyłam bloga, niemal od razu otrzymałam OGROMNE wsparcie od innych blogerów. Muszę tu wspomnieć o Adamie z bloga Parowar Faceta, który uświadomił mi m.in. że postów nie wrzuca się od razu wszystkich :D, polecił mi również wiele serwisów, które pomogły w rozpowszechnieniu bloga. Adamie, dziękuję za wszystkie cenne rady.
Już w pierwszym dniu na blogu pojawiło się kilka przepisów. Pierwszym przepisem na Nastoletnich był przepis na Torcik Wuzetka (przepis—>klik). Tak jak większość pierwszych przepisów, nie cieszył się on dużym zainteresowaniem (tak… początki nie były łatwe ;))
I tak pomalutku mój mały „biznes” się rozkręcał. Codziennie bloga odwiedzało coraz więcej osób, a liczba Like’ów na fanpagu z dnia na dzień wzrastała. Pojawiały się również pierwsze komentarze, pierwsze zdjęcia czytelników i prywatne wiadomości. Dopiszę tutaj, gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości… wszystko robiłam i nadal robię od A do Z sama: pieczenie, pisanie przepisów, fotografowanie, blogowanie….
Mała prośba, gdy przeglądasz czasem bloga pomyśl, ile czasu zajmuje przygotowanie jednego takiego posta, ile godzin trzeba poświęcić by:
– upiec coś dobrego
– zrobić smaczne zdjęcia
– posprzątać po sobie (nie zawsze mi się to udaje…chyba najmniej lubiany przeze mnie punkt :D)
– napisać szczegółowy i jasny przepis
– i opublikować go w ładnym stylu na blogu.
Uwierz, że wszystko to robię całą sobą <3 Więc przed napisaniem komentarza typu: „nie wierzę, że bloga prowadzi nastolatka…” zastanów się przez chwilkę czy warto.
Od początku lipca 2015 r. Nastoletnie Wypiekanie możecie znaleźć również na Instagramie. Serdecznie zapraszam do obserwowania! (klik)
Po niecałych dwóch miesiącach prowadzenia bloga, gdy on wzrastał na popularności, zorganizowałam pierwszy konkurs, w którym do wygrania był 3 książki Pawła Kucharskiego „Chleb. Domowa Piekarnia”. Zainteresowanie konkursem przerosło moje najśmielsze oczekiwania. To było naprawdę bardzo miłe doświadczenie!
Zaczęłam udzielać się również w wielu grupach kulinarnych. Na szczególną uwagę zasługuje grupa „Proste i pyszne ciasta na co dzień i od święta„, gdzie do dziś spotykam się z wieloma miłymi opiniami, przydatnymi poradami i przede wszystkim BARDZO życzliwymi ludźmi (pozdrawiam wszystkie Panie <3).
We wrześniu miałam przyjemność być Blogerem Tygodnia na serwisie Gotujmy.pl. Wywiad możecie przeczytać tutaj- klik.
W październiku na Nastoletnich opublikowałam przepis na Ciasto Bounty (przepis—>klik). Bardzo długo krążyło w sieci i do dziś jest jednym z najchętniej czytanych przez Was przepisów na moim blogu.
Mniej miłym wspomnieniem jest dla mnie przepis na Chlebek Wiedeński (klik), a raczej konflikt, który powstał po jego opublikowaniu. U wielu osób wzbudził on spore kontrowersje typu: nacięłaś go po upieczeniu, nie zrobiłaś go sama itp…
To był jeden z tych momentów, które nie wspominam za dobrze :/ Fajnie, że byli wtedy ludzie, którzy wstawili się za mną i dodali otuchy.
Przez ten cały rok z Nastoletnimi udało mi się wygrać wiele konkursów, a mój przepis (a nawet dwa) zostały opublikowane w magazynie Przyślij Przepis. Gazetki można było kupić w kioskach w okolicach lutego tego roku. Wzięłam również udział w konkursie Blog Roku 2015. Skończyło się bez większych sukcesów, ale kolejne doświadczenie na moim koncie 😉
16 stycznia w moje urodzinki przeżyłam kolejny piękny dzień. Tyle życzeń już dawno nikt mi nie złożył 😀 Opublikowałam wtedy mój pierwszy tort z wykorzystaniem szwajcarskiego kremu (przepis–>klik)
Jakoś w lutym miałam okazję spełnić jedno ze swoich największych marzeń! Zostałam zaproszona na warsztaty cukiernicze z mistrzem Pawłem Małeckim organizowane w Warszawie. Nie macie pojęcia, jak się cieszyłam! Mimo iż do stolicy mam kawał drogi, byłam w stanie zrobić wszystko, by w tym dniu znaleźć się właśnie tam, by móc poznać innych blogerów i uczyć się od samego Pawła Małeckiego. Jednak po raz kolejny marzenia zniszczył mi mój wiek. Okazało się, że osoby niepełnoletnie niestety nie mogą uczestniczyć w tych warsztatach (prawie w żadnych nie mogą). Było mi wtedy bardzo przykro! Kolejna pewnie niezapomniana przygoda przeleciała mi koło nosa. Obiecałam sobie wtedy, że za te kilka lat, mając już tą 18-stkę, nie odpuszczę… bo przecież marzenia trzeba spełniać!
Również pod koniec lutego dzięki pomocy Pani Małgosi z bloga Gotowanie i blogowanie, Nastoletnie Wypieki nabrały nowego wyglądu! Babeczka w końcu znikła, a jej miejsce zapełniło się pięknym kolarzem wypieków bloga.
W maju uczestniczyłam w spotkaniu z Kingą Paruzel– uczestniczką i finalistką programu MasterChef. To było niezwykle interesujące spotkanie, a co za tym idzie kolejne doświadczenie i super przygoda.
Pod koniec pierwszego roku z Nastoletnimi zorganizowałam urodzinowy konkurs, którego wyniki znajdziecie już na blogu.
A kilka dni temu ponownie odświeżyłam wygląd bloga. Kilka zdjęć, dwa wyrazy i jaki piękny efekt!
Podsumowując ten rok… bardzo dużo się u mnie zmieniło! Wszystko podporządkowałam Nastoletnim, podkreślam WSZYSTKO. Dzielę się z Wami tym, co wiem, swoimi doświadczeniami, poradami, ale też sukcesami i porażkami. Nastoletnie prowadzę od początku SAMA, nie mając żadnych pomocników (jak często czytam w niektórych komentarzach…)
PODZIĘKOWANIA
Chciałam podziękować wszystkim, którzy przyczynili się, choć w małym procencie do istnienia bloga.
Największe podziękowania dla moich rodziców, że pozwalają mi codziennie brudzić naszą kuchnię. Z góry przepraszam za wszystkie brudne naczynia, szafki, za okruchy na ziemi, tłuste sztućce i strzaskane talerze 🙂 Dziękuję za cierpliwość i wielokrotne mycie za mnie garów, gdy ja nie zdążam tego robić przed wyjściem do szkoły. A no i dzięki, że jesteście moimi ciągłymi testerami <3
Chciałam również podziękować innym blogerom, którzy od samego początku wspierali mnie i bezinteresownie pomagali…
Małgosi z Gotowanie i blogowanie
Adamowi z Parowar Faceta
Adamowi z Parowar Faceta
Pani Marzence z Kulinarna Maniusia
Adrianie z Pora coś zjeść
Pani Małgosi z Igraszki Losu
Dagmarze z Na Ciasteczkowych Papierach
Pani Małgosi z Igraszki Losu
Dagmarze z Na Ciasteczkowych Papierach
Dziękuję i Wam- wszystkim czytelnikom, którzy codziennie do mnie zaglądacie, za wszystkie Wasze komentarze, uwagi, zdjęcia i opinie. Bez Was nie byłoby tego miejsca!
Rok z Nastoletnimi w statystykach
Łączna liczba wyświetleń bloga: 721222
Liczba komentarzy na blogu: 1197
Liczba osób lubiąca fanpage Nastoletnich na FB: 6016
Liczba przepisów na blogu: ok. 380
Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że był to naprawdę udany rok! Zgadzacie się ze mną??
Plany na przyszłość…
Planów i marzeń mam mnóstwo! Nie wiem, ile z nich uda mi się zrealizować, ale będę się starać, by codziennie ulepszać Nastoletnie. Mam nadzieję, że mi w tym pomożecie.
Na koniec mam do Was prośbę. Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszecie w komentarzu jakieś wspomnienie z Nastoletnimi. Może przepis, który utkwił Wam w pamięci, lub jakiś wpis, zdjęcie lub wydarzenie? A może całkiem coś innego? Podzielcie się tym!
13 komentarzy
Ja tam nadal czekam aż zmienisz tę babeczkę w miniaturce na fb… 😀 <3 <3 <3 I zacznij mi w końcu mówić po imieniu.
hah.. tylko nie wiem na co zmienić 😀 Jakieś propozycje?? 😉
Bardzo mi miło, że o mnie wspomniałaś 🙂 Ja to Cię podziwiam, serio. W tym wieku to ja nie myślałam kompletnie o gotowaniu, umiałam zrobić co nieco, ale żeby mnie to interesowało i wciągało to nie. Dopiero jak za mąż wyszłam to się gotować nauczyłam, miałam 10 lat więcej niż Ty teraz 😛 Wciągnęłam się dopiero jakieś 3 lata temu a już niedługo będę miała inne obowiązki na głowie i wymyślanie przepisów zejdzie na dalszy plan.
Tobie życzę kolejnych wielkich i małych sukcesów i spełnienia marzeń nie tylko o warsztatach 🙂 Kto wie gdzie Cię jeszcze zobaczymy… 🙂 Mam nadzieję, że do Ewy W. się już dawno zgłosiłaś 🙂
Pozdrawiam
Daga
Nie myslalam o tym 🙂 Bylo by super!! 😛
Koniecznie się zgłoś! To super przygoda 🙂
Kochana gratuluję ci wszystkiego co do tej pory osiągnęłaś i dziś wiem, że przed tobą wielkie sukcesy. Najważniejsze w życiu jest to, aby robić to co się kocha i co sprawia najwięcej radości. Ja ci kibicowałam od samego początku i kibicuje nadal. Pamiętam jak wzięłaś udział po raz pierwszy w konkursie u mnie na blogu i potem już zawsze ze mną byłaś. Twoje przepisy są wspaniałe i jesteś bardzo utalentowana. Życzę ci kochanie wszystkiego co sobie wymarzysz, wiem jedno – idź w tym kierunku i nie mów mi Pani – Marzena jestem. Ściskam cię serdecznie 🙂
Pamietam ten konkurs 😉 Przyslalam wtedy przepis na pijanego przekladanca 😀 <3
Dziekuje za mile slowa i rowniez pozdrawiam!
Kochana, najlepsze życzenia z okazji urodzin bloga! Życzę Ci wieeellluuuuu dalszych sukcesów i tak wspaniałych przepisów! 🙂
Dziekuje! <3
Jesteś cudowną, bardzo zdolną osobą. Obserwuję Cię niemal od samego początku, bardzo cenię i zachwalam znajomym. Życzę Ci wciąż niegasnącej pasji do tego, co robisz i wielu sukcesów na tym polu.
A jeśli zdążę, dziś przygotuję Twój torcik naleśnikowy, bo wygląda obłędnie!
Jest mi niezwykle milo czytac takie komentarze 🙂 Bardzo dziekuje za budujace slowa <3
A torcik polecam i zycze smacznego!
Pozdrawiam 🙂
Mi najbardziej utkwił w głowie przepis na ciastka klawisze 🙂 w najbliższej przyszłości muszę go wypróbować. Bardzo podoba mi się Twój blog i mam nadzię, że wiele z tych przepisów wypróbuję 🙂 Oby tak dalej, nigdy się nie poddawaj w tym co robisz! Bardzo Ci dziękuję za te wspaniałe pomysły 🙂
Ooo Klawisze! Tak to swietne ciasteczka 🙂 Bardzo mi milo, ze blog sie podoba. Dziekuje za budujace slowa i za to ze Jestes <3 Pozdrawiam!